niedziela, 31 grudnia 2017

Legendy, fakty i mity

Legenda o Yarí i Araí

Pewnego razu księżniczkę Yarí, córkę boga Tupá, mieszkankę księżyca, zainteresowała ziemia i to, co się na niej dzieje. Wezwała więc różową chmurkę, Araí, i wspólnie wybrały się na ziemię, przybierając na tę okoliczność postaci młodych kobiet. Kiedy spacerowały po lesie zaatakował je jaguar (yaguareté w mitologii południowoamerykańskich Indian jest uosobieniem zła). Mało brakowało, a przygoda Yarí i Araí zakończyłaby się tragicznie. Uratował je stary Indianin, który zastrzelił jaguara z łuku.

Gdy jaguar padł martwy, Yarí i Araí, nadal w ludzkiej postaci, przyjęły zaproszenie Indianina, który w swojej skromnej chacie ugościł je wszystkim, co miał – zgodnie z zaleceniami boga Tupá, który nakazuje zaopiekować się wędrowcami. Następnego dnia Yarí i Araí wyruszyły w dalszą drogę, a stary Indianin postanowił odprowadzić je kawałek i chronić.

Naczynia z tykwy, calabazy Kiedy przygoda się skończyła i Yarí i Araí opuściwszy ciała ludzkie wróciły do siebie, postanowiły wynagrodzić dobroć staremu Indianinowi i jego rodzinie. W tym celu pewnego razu zesłały mocny sen na mieszkańców indiańskiej chaty. Wtedy to Yarí przyniosła z nieba granatowe ziarenka, posiała je, a Araí, zgodnie ze swoją naturą, skropiła je ciepłym deszczem.

Kiedy rośliny wzeszły i zakwitły, Yarí znowu pojawiła się przed starym Indianinem. Tym razem jednak wyjaśniła mu kim jest i w nagrodę za dobroć, uczynność i poświęcenie ofiarowała mu w darze ca'a, czyli właśnie ostrokrzew paragwajski. Nauczyła go uprawiać roślinę, przygotowywać i pić napar, powszechnie uważany odtąd za symbol przyjaźni.

Oczywiście wersji i odmian tej regionalnej legendy jest całe mnóstwo, a jej odpowiednikiem może być w Polsce bajka Marii Konopnickiej pod tytułem: „Jak to ze lnem było”.


Święty z tykwą

Yerba mate zyskała nawet świętego patrona: Rocha Gonzáleza de Santa Cruz, którego przedstawia się niemal zawsze z tykwą w dłoni. Reprodukcja pochodzi z Wikipedii.  Św. Roch González de Santa Cruz był misjonarzem w Gran Chaco pośród Indian z plemienia Guaycuru. W roku 1619 założył Concepcion. Zginął śmiercią męczeńską. 


Kilka słów o tereré

Jego historia sięga prekolumbijskich czasów i zwyczajów Indian Guarani, ale popularność uzyskało dopiero w czasach wojny o Chaco (1932-1935, między Paragwajem i Boliwią).  W zachodnim Paragwaju, gdzie temperatura w cieniu bardzo często przekracza 40 stopni, aby podnieść morale nękanych upałem żołnierzy, dawano im kostki lodu do chłodzenia yerba mate.
Gdy po wojnie kombatanci powrócili do domów, przynieśli ze sobą nowy zwyczaj picia yerba mate na zimno. Nowość najwyraźniej spodobała się Paragwajczykom i z czasem tereré stało się ich napojem narodowym. Termosy do tereré mają zwykle większą pojemność, bardziej baryłkowaty kształt i zdecydowanie lepszą izolację; jest to oczywiste i niezbędne w tych temperaturach.

Badacz i pasjonat historii yerba mate Derbis Benitez zauważył, że wyraz tereré prawdopodobnie pochodzi od słowa tarerekíh (w starym narzeczu Guarani), które tłumaczy się jako: „napój unoszący duchy, pobudzający i dodający odwagi”. Paragwajczycy lubią tereré z ziołami, w które osobiście zaopatrują się u yuyeras, czyli zielarek. Są to często stare kobiety faktycznie indiańskiego pochodzenia, przygotowujące swoje ziołowe mieszanki wprost na ulicy, w specjalnych moździerzach.

Sławni i znani miłośnicy yerba mate:

• Che Guevara
• Karol Darwin
• Jorge Luis Borges
• Jose de San Martin
• Alicia Silverstone
• Viggo Mortensen
• Gwyneth Paltrow
• Hillary Clinton
• Książe Harry
• Matt Dillon
• Meg Ryan


Popularne marki yerba mate.

Jest ich oczywiście całe mnóstwo. Także i u nas – w dobrych sklepach z herbatami, na Allegro, w sklepach internetowych. Oto niewielki zestaw:

• Amanda – z plantacji założonej przez Szychowskich w prowincji Misiones w Argentynie. Średnia moc; do codziennego użytku.

• Cachamate – to argentyńska mieszanka przeznaczona na tereré. Z dużą zawartością liści mięty, oraz innych ziół, np. rumianku.

• Campesino – paragwajska yerba mate z plantacji założonej przez Don Carlosa Mizrajihe. Często z esencją anyżkową, limonkową itd.

• Canarias – brazylijsja yerba mate o silnym, bardzo wyrazistym smaku ze słodkawą nutą korzenną. Drobno zmielona.


• CBS'e – występuje w bardzo wielu odmianach smakowych; czasem z dodatkiem polidekstrozy, co pobudza rozwój bakterii jelitowych.

• Colon – paragwajska; intensywny smak, mocno pobudzająca; dzięki dużej dawce witaminy B1 działa jak naturalny antydepresant.

• Cruz de Malta – argentyńska yerba; uważana za najmocniejszą w działaniu choć stosunkowo łagodną w smaku; bogata w potas i magnez.

• Don Bosco – argentyńska yerba mate jest sztandarowym produktem agrotechnicznego „Pascual Gentilini Institute”. Sprzedawana jest na rynku krajowym poprzez sieć dystrybucji składającą się głównie z Domów Salezjańskich, ale nie tylko. Yerba mate bardzo dobrej jakości, o specyficznym aromacie. Łagodna w smaku, jednak mocno pobudzająca, mocno rozdrobniona z nieco większą od przeciętnej zawartością pyłu. W Polsce trudno dostępna.

• Kraus – argentyńska, limitowana, z certyfikatem koszerności, z upraw ekologicznych; suszona gorącym powietrzem, bez barwników.

• La Hoja – sztandarowy produkt argentyńskiej plantacji Martin&Cia w stanie Misiones; gorzkawa, delikatny aromat, pobudzająca.

• La Merced – yerba argentyńska (z prowincji Corrientes), prażona, wysokogatunkowa, selekcjonowana; średnia moc, wspaniały, intensywny aromat.

• La Tranquera – argentyńska, produkowana przez plantację Obera w Misiones; smak delikatny, bardzo łagodny, jakby nieco słonawy.

• Laranjeiras – brazylijska, o smaku egzotycznym prawie bez goryczki; ponoć poprawia libido, silnie pobudza; można używać też jako tereré.

• Nobleza Gaucha – argentyńska, wysokogatunkowa, drobno cięta, z minimalną ilością pyłu, o wyjątkowo intensywnym cierpkim smaku.

• Pajarito – paragwajska z prowincji Itapúa; jedna z najmocniejszych na rynku, ostra i mocno pobudzająca; grube gałązki, drobne listki.

• Pipore – argentyńska, bardzo popularna na Bliskim Wschodzie; liście zbierane z krzewów rosnących dziko już po roku; aromatyczna.


• Playadito – argentyńska produkowana od 80 lat na plantacji Cooperativa Liebig, duża zawartość żelaza, ma cierpko słodki posmak.

• Romance – argentyńska, z plantacji Gerula; łagodny, delikatny smak; certyfikowana przez IRAM, argentyńskie zrzeszenie plantatorów.

• Rosamonte – argentyńska, z miasta Apóstoles; długo leżakowana z dodatkiem drzewa różanego, co nadaje jej specyficzny aromat.

• Selecta – yerba paragwajska, odświeżająca, o delikatnym smaku; drobno cięte listki i gałązki; różne odmiany smakowe, także na tereré.

• Taragüi – argentyńska, z plantacji Las Marias; mocna, o cierpkim, a nawet gorzkim posmaku; zawiera dużo kwasu pantotenowego.

• Triunfo Organic – z brazylijskich plantacji ekologicznych w rejonie rzeki Parana. Certyfikat ECOCERT. Sezonowana ma większą moc niż zielona, choć jest delikatniejsza w smaku. Ciekawostką jest odmiana Cancheada, zawierająca listki cięte tylko na kilka części, a nie – jak to zwykle bywa – mielone. W związku z tym praktycznie pozbawiona pyłu. Dość droga.

• Unión – argentyńska, produkowana na plantacji Las Marias, delikatna, łagodna, aromatyczna; różne wersje smakowe (owocowe).


Yerba mate - fakty i mity

MIT:„Prawdziwa” yerba mate jest gorzka, bez dodatków.
FAKT: Oczywista bzdura i to polskiego pochodzenia. Zresztą, co to niby jest „prawdziwa” yerba? Zioło jest tylko jedno: ostrokrzew paragwajski. Być może w krajach Ameryki Łacińskiej gorzką yerbę pije się nieco częściej niż w Polsce gorzką kawę bez dodatków, ale... niewiele częściej. Cukier jest powszechnym i naturalnym dodatkiem do yerba mate. Zresztą, dziesiątki odmian yerby już fabrycznie przygotowywanych jest z różnymi dodatkami.

MIT: Dobra yerba mate jest tylko w naczyniu z palo santo; w czym innym to pomyje.
FAKT: Naczynie z drzewa palo santo w specyficzny sposób zmienia smak i aromat yerby. Nie wszyscy to lubią, nie wszystkim musi się podobać. Podobnie, choć w sporo mniejszym zakresie, jest z naczyniami z tykwy. Zaletą naczyń ceramicznych jest to, że umożliwiają kontakt ze smakiem i aromatem yerby w ich naturalnej postaci.
Z czyichś indywidualnych preferencji, związanych ponadto ze stanem konta i innymi uwarunkowaniami, nie ma co robić jakiejś uniwersalnej, obowiązującej reguły. Poza tym nazwa palo santo stosowana jest po hiszpańsku na określenie trzech różnych drzew. To, o które chodzi, to Bursera graveolens i to tylko odmiana żeńska. Podejrzewam, że w Polsce ma z niego naczynia może z 20% miłośników, zwolenników i szczęśliwych posiadaczy palo santo. :-)


MIT: Yerba mate nie zawiera kofeiny, ale mateinę.
FAKT: Yerba mate jak najbardziej zawiera kofeinę. Nazwanie jej w tym przypadku mateiną jest tylko i wyłącznie chwytem reklamowym. To jest dokładnie ta sama kofeina, która występuje w kawie. Identyczna.

MIT: Istnieje jeden, właściwy, sposób przygotowywania yerba mate.
FAKT: Inaczej przygotowuje się yerbę w Argentynie i Brazylii, inaczej w Paragwaju, inaczej na Bliskim Wschodzie. Na takiej samej zasadzie nie ma jednego, właściwego, sposobu zaparzania kawy. Inaczej to robią Włosi, inaczej Turcy, inaczej Arabowie itd. Jedno tylko wydaje się nie budzić większych wątpliwości: zalewanie suchej yerby wrzącą (gotującą się) wodą, nie jest raczej dobrym pomysłem. Choć i to ludzie robią, zwłaszcza z cocido, to jest yerbą konfekcjonowaną tak, jak herbata ekspresowa, i są z efektu zadowoleni.

MIT: Najlepiej kupić sobie na początku 70 próbek różnych gatunków yerba mate i znaleźć swój smak.
FAKT: Pierwsze kontakty z yerba mate zwykle zupełnie nie są miarodajne. To, co za pierwszym, a nawet piątym, razem wydawało się paskudne, po kilku miesiącach może mieć smak zupełnie inny i wydawać się całkiem niezłe. Próbki 30-50 gramowe (przeciętnie dwa-trzy "nabicia" mate) wydają mi się kolejnym nieporozumieniem. W miarę miarodajny test to przynajmniej pół kilograma suchej yerby. 
Kiedyś ludzie palili swoje ulubione marki papierosów całymi dziesiątkami lat, przyzwyczajali się do nich po prostu. Z yerba mate jest często podobnie. Wielu ludzi twierdzi, że jeśli przez jakiś dłuższy czas pili określoną markę yerby, to w konsekwencji ona właśnie zaczynała im najbardziej smakować. U siebie zauważyłem to samo zjawisko (nazywam je pół żartem, pół serio dopasowaniem, symbiozą organizmu i określonej yerby), a kiedy jeszcze zorientowałem się, że wyraźnie idzie to w parze z pożądanymi efektami zdrowotnymi, zaprzestałem kolejnych eksperymentów, choć jeszcze wiele marek pozostałoby mi do przetestowania.

Uliczny automat z gorącą wodą

MIT: Woda musi mieć dokładnie 70 stopni, a suchą yerbę trzeba zalewać dokładnie siedem razy.
FAKT: To są polskie fantazje i rojenia. Nasze termometry do yerba mate mogłyby wywołać spore rozbawienie tam, gdzie yerba mate pije się dużo, powszechnie i od zawsze. Woda nie ma być gotująca się (100 stopni) – to wszystko. Moim zdaniem czajnik należy zdjąć z ognia przed zagotowaniem się wody, ale to niech każdy robi, jak uważa. A liczba zalań? To zależy. Głównie od temperatury wody i od proporcji yerby i wody, a więc od pojemności i kształtu naczynia. Pije się dopóki ma to jakiś smak.

MIT: Bombille pewnego kształtu pasują specjalnie do określonych naczyń (mate).
FAKT: Jedno z drugim (poza ewentualnie rażącą dysproporcją wielkości) nie ma nic wspólnego. Jeśli już, to można próbować dobierać bombillę do gatunku yerby. Zwykle odmiany argentyńskie i brazylijskie są bardziej rozdrobnione i pyliste, niż paragwajskie, a więc wymagać mogą skuteczniejszego filtrowania. A bywają też odmiany, które w ogóle nie wymagają bombilli.

MIT: Yerbę należy siorbać.
FAKT: Cudaczny pomysł, którym chciał przyciągnąć uwagę pewien sklep internetowy i był w swoich działaniach tak nachalny, że nieomalże udało mu się to wielu Polakom wmówić. Owszem, prawdą jest, że w Buenos Aires, czy innym Montevideo siorbnięcie przez bombillę nie jest objawem braku wychowania, ani czymś nagannym. Natomiast jest sygnałem, że napar się skończył, że nic więcej do picia nie ma. W tym momencie dalsze ssanie i wydawanie charakterystycznych odgłosów dopuszczalne jest może w przypadku małych dzieci. U dorosłych byłoby to czymś takim, jak w Polsce, w eleganckiej restauracji, wycieranie talerza z sosu skórką chleba, albo jego wylizywanie. Yerba mate się pije – nie siorbie! Siorbanie to dźwięk, a nie czynność picia!

MIT: Tereré, czyli yerba mate na zimno, najpierw należy zalać gorącą wodą.
FAKT: Poza Polską nigdy nie słyszałem, żeby ktoś coś takiego robił i nie jestem w stanie dociec, czemu miałoby to służyć. Trwają poszukiwania autora tego cudacznego pomysłu.

MIT: Wodę do yerba mate gotuje się, a następnie studzi, albo dolewa zimnej, by osiągnąć wymagane 70-75 stopni.
FAKT: Woda nie powinna być przegotowana; sugestia na niektórych opakowaniach (…no hacer hervir el aqua) nie pozostawia chyba co do tego wątpliwości. Yerba mate zalana wodą, która się zagotowała, to lavado – popłuczyny. Nieporozumienie wynikło zapewne w związku z polskim pojęciem: „zaparzanie”. Owszem, istnieje wiele ziół, które należy zaparzać zalewając je wrzątkiem (i parzyć pod przykryciem), ale yerba mate do nich nie należy.

MIT: Yerba mate zalicza się do zdrowej żywności, bo tak stwierdził niejaki Cejrowski Wojciech w telewizji.
FAKT: Yerba mate zaliczana jest raczej do używek, jak kawa, papierosy, czy alkohol. Pożądany przez wielu konsumentów efekt pobudzenia („kopania”) wywołuje zawarta w yerba mate kofeina, która podnosi ciśnienie krwi; na tym zresztą efekt pobudzenia polega. Podwyższone ciśnienie tętnicze może być nawet odbierane jako doznanie przyjemne, jednak stałe podwyższanie sobie ciśnienia może stać się powodem wielu powikłań zdrowotnych.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz